Mieszkańcy ulicy Dworcowej w Miłosławiu oraz pracownicy znajdujących się tam firm żyją sprawą chemikaliów niewiadomego pochodzenia, które odkryto w jednym ze znajdujących się tam magazynów. Jakie to chemikalia i czy są niebezpieczne dla zdrowia – zbada Wojewódzki Inspektoratu Ochrony Środowiska w Koninie. Wyniki tych badań poznamy za tydzień.
Chemikalia znaleziono w magazynie należącym do prywatnego przedsiębiorcy w Miłosławia, Andrzeja Filipiaka. Pan Andrzej dzisiaj już wie, że był obserwowany i śledzony, że padł ofiarą oszustów, którzy wykorzystali jego ufność i wiarę w ludzi….
Czym jest dla Andrzeja Filipiaka to przykre życiowe doświadczenie, którego padł ofiarą?
Nie wiemy jeszcze czym wypełnione są beczki, które stoją w miłosławskim magazynie. Pan Andrzej obawia się jednak, że na jego barki spadnie koszt utylizacji tych chemikaliów, a będzie on bardzo wysoki. Szczegóły całej tzw „Chemicznej afery” w najnowszym wydaniu GRW.
AG
Ale człeku, o czym Ty rozmawiasz???
odpaliłeś przechowalnię, czuj się odpowiedzialny…
On jest tylko ofiarą. Po prostu zaufał i należycie nie sprawdził podmiotu któremu wynajmował magazyn. Po sposobie w jaki zapakowane zostały beczki widać że ktoś przygotowywał się od dłuższego czasu na to wydarzenie. Taka ilość chemikaliów nie pojawia się znikąd.
A może po prostu komuś skończyło się pozwolenie na zbieranie odpadów i postanowił się z nimi pożegnać w taki a nie inny sposób.
Tak czy inaczej pan Andrzej jest tylko ofiarą i to nie jest jego wina.
ha ha dobre sobie! nie wiedział? to cwaniak z metra cięty i nie takie robił przekręty, liczył pewnie, że ktoś za dwadzieścia lat tam zajrzy, znane są w okolicy jego dokonania i zarządy