Reklama
Reklama

Koncert Victorii i mamy lidera

Koncert Victorii i mamy lidera
Victoria Września pokonała Polonię Leszno 3:1 i wróciła na fotel lidera IV ligi. W drugiej połowie zagrała po prostu koncert, wzniosła się na poziom, który starsi kibice pamiętają z czasów  ś.p. Henryka Miłoszewicza.  

Przez ostatnie lata Victoria grała raz lepiej, raz gorzej. Gdy grała gorzej tkwiła w IV lidze, gdy trochę lepiej awansowała do III ligi. Kibice generalnie psioczyli na poziom i styl gry, często wspominali czasy, gdy za kadencji ś.p. Henryka Miłoszewicza Victoria wygrywała po 6, czy 8 zero i po rundzie jesiennej IV ligi, w wyścigu o III ligę miała 11 punktów przewagi nad Aluminium Konin. Po wielu latach Victoria grała sezon w III lidze, ale swą grą nie zachwycała i mimo dobrej rundy rewanżowej z ligi spadła. Od dwóch sezonów próbuje wrócić na trzecioligowe boiska i jeżeli dotąd te próby były nieudane, to w tym sezonie mogą one przynieść sukces. Dlaczego? Bo wreszcie Victoria gra nie tylko skutecznie, ale po prostu pięknie. Dzisiejsze drugie 45 minut meczu Victoria - Polonia Leszno były widowiskiem zapierającym dech w piersiach, dającym emocje, bramki, sytuacje i zwycięstwo. Ale zacznijmy od początku. Mecz na szczycie IV ligi - do Wrześni przyjechała Polonia Leszno, lider rozgrywek. Pierwsze minuty tego meczu były bardzo ostrożne, trochę wolne, trochę bojaźliwe w wykonaniu obu zespołów. Pierwsza znakomita sytuacja dla gospodarzy to 3 minuta, dośrodkowanie z rzutu rożnego i strzał głową Pawła Lisieckiego w słupek. Kolejna to 29 minuta - Wiktor Kacprzak znalazł sie sam na sam z bramkarzem  gości i ten pojedynek przegrał. 10 minut potem dobrze dotąd grający Łukasz Jasiński popełnił błąd, goście potrafili to wykorzystać i po strzale Michała Płocharczyka prowadzili 1:0. Gospodarze schodzili na przerwę ze zwieszonymi głowami. Wyszli na drugą połowę w nie lepszych nastrojach. W 46 minucie stracili drugiego gola, którego jednak arbiter nie uznał, gdyż zawodnik Polonii był na pozycji spalonej. I od tego momentu na boisku widzieliśmy nową Victorię - śmiałą, zdecydowaną, odważną, grającą szybko, widowiskowo, z polotem, rozmachem, stwarzającą mnóstwo sytuacji pod bramką rywali. W 48 minucie Paweł Lisiecki uderzył głową, bramkarz obronił i gdy nasz gracz chciał dobić futbolówkę do siatki rywali został sfaulowany i sędzia wskazał na wapno. Sam poszkodowany trafił celnie i był remis 1:1. Victoria nie zwalniała, grała tak, że ręce same składały się do oklasków - Dawid Kierzek był prawdziwym dyrygentem naszej drużyny, dzielił i rządził w środku pola, bardzo dobrze wspomagali go Bartosz Nowicki i Szymon Krawczyński, wspaniale funkcjonowała prawa strona, po której jak po sznurku przesuwali się Hubert Oczkowski I Wiktor Kacprzak, bezpiecznie grała obrona, na czele której stali Paweł Lisiecki i Łukasz Jasiński. Na bramkę Polonii sunął atak za atakiem - każdy był niezwykle groźny. W 49 minucie Piotr Sarbinowski w sytuacji sam na sam trafił w poprzeczkę, w 56 minucie w podobnej sytuacji do bramki nie trafił Jacek Kopaniarz, w 59 minucie Piotr Sarbinowski ograł cała obronę gości i przestrzelił, w 61 minucie Szymon Krawczyński przyjął piłkę na pierś i z powietrza huknął w poprzeczkę. Koncert Victorii trwał - w 63 minucie Victoria zagrała akcję wprost z Ligi Mistrzów. Bartosz Nowicki cudownym przerzutem uruchomił na prawym skrzydle Huberta Oczkowskiego, ten w pełnym biegu dośrodkował ostrą, mocną piłkę na przedpole gości, a tam nadbiegający Sarbinowski potężnym strzałem głową zapakował futbolówkę do siatki Polonii i było 2:1. Euforia na trybunach, oklaski i głośne Victoria, Victoria to podziękowania kibiców za wspaniałą grę podopiecznych Czesława Jakołcewicza. A to nie był koniec. Oczkowski i Kacprzak nadal szaleli na prawym skrzydle i jedna z ich wielu akcji przyniosła Victorii gola. Kacprzak, który z meczu na mecz gra lepiej (żeby tylko częściej decydował się na strzał) dośrodkował na przedpole bramki rywali, a tam piłkę ręką zatrzymał jeden z obrońców Polonii. Drugiego karnego na trzeciego gola dla Victorii zamienił niezawodny Paweł Lisiecki i było 3:1. Do końca meczu , mimo kolejnych znakomitych okazji dla gospodarzy, wynik nie uległ już zmianie. Brawa dla piłkarzy Victorii, brawa dla trenera, bo to było zdecydowanie najlepsze 45 minut jakie w wykonaniu Victorii oglądaliśmy od wielu lat. I jeżeli Victoria utrzyma ten poziom, grać będzie tak widowiskowo, tak skutecznie, tak pięknie dla oka, to zwycięstwo w lidze nie będzie tylko marzeniem.

AG


sony-dsc-1985

sony-dsc-1985

sony-dsc-1986

sony-dsc-1986

sony-dsc-1987

sony-dsc-1987

sony-dsc-1988

sony-dsc-1988

sony-dsc-1989

sony-dsc-1989

sony-dsc-1990

sony-dsc-1990

sony-dsc-1991

sony-dsc-1991

sony-dsc-1992

sony-dsc-1992

sony-dsc-1993

sony-dsc-1993

sony-dsc-1994

sony-dsc-1994

sony-dsc-1995

sony-dsc-1995

sony-dsc-1996

sony-dsc-1996

sony-dsc-1997

sony-dsc-1997

sony-dsc-1998

sony-dsc-1998

sony-dsc-1999

sony-dsc-1999

sony-dsc-2000

sony-dsc-2000

sony-dsc-2001

sony-dsc-2001

sony-dsc-2002

sony-dsc-2002


Podziel się
Oceń

Komentarze